Weź katalog zdjęć, garść tekstów, trochę czasu - zmieszaj na dysku komputera i gotowe! Czegoś zabrakło? Tak, szczypty pomysłu. Pachnący nowością, w twardej oprawie, najnowszy album wydany przez Urząd Miasta Legionowo prezentuje nasze miasto w roku jubileuszu 100-lecia nadania nazwy. Prezydent serdecznie zaprasza w nim do Legionowa, prezentując je jako miasto "młode i energiczne"*, podobnie jak jego mieszkańcy, których "łączy jedno - wybrali wygodne miejsce do życia"*. Jakie rzeczywiście miasto prezentuje jubileuszowa publikacja?
Trudno określić na podstawie szaty graficznej, jaki był zamysł twórcy albumu. Ani jego forma, ani wybór zdjęć nie prezentują wyraźnej koncepcji przedstawienia Legionowa. Jest trochę historii miasta i w tej części wykorzystano jedyne ciekawe zdjęcia w publikacji. Układ albumu nie pokazuje jednak rozwoju na przestrzeni stu lat. Po części historycznej zaczynają się oderwane od siebie prezentacje, których kolejność nie ma żadnego znaczenia. Przedstawiają one wybrane miejsca (dworzec, hala sportowa, basen, muzeum, etc.) pomieszane z obszarami działalności (np. oświata, sport). Dużą część albumu zajmuje prezentacja miejskich spółek - PWK Legionowo, KZB, PEC, co może być sygnałem, że właśnie one poniosły lwią część kosztów publikacji promocyjnej. Zwłaszcza PWK poświęcono dużo miejsca w tym albumie.
Prezydencki edytorial, czyli słowo wstępne, jest krótki, za to naszpikowany komunałami: album jest "wyjątkowy"*, miasto należy do "aktywnych i szczęśliwych ludzi"* i jest - jakżeby inaczej - "Naszą Małą Ojczyzną"* (pisownia oryginalna), 100-lecie nadania nazwy jest dowodem na to, że miasto jest "młode i energiczne"*, takoż jego mieszkańcy. Wielka szkoda, że tych młodych i energicznych mieszkańców tak niewielu jest na zdjęciach w albumie. Boiska, place zabaw, tereny przyszkolne są puste, podobnie stadion i jego trybuny, nawet ulice i rynek pokazano wymarłe. Honor młodej społeczności ratują seniorzy w Parku Zdrowia. Jedynie w części poświęconej Arenie i wydarzeniom sportowym pokazano uczestników imprez. Poza tym miasto jawi się jako betonowa pustynia, gdzie poczesne miejsce zajmują instalacje wodociągowe.
Prezydent na fotografii jest jednak zadowolony. Zdjęcie jest dobrze znane - wykorzystano je już wielokrotnie w miejskich publikacjach, na bilbordach oraz w kampanii wyborczej w 2018 r. Wielka szkoda, że twórca albumu nie pokusił się o odświeżenie wizerunku miejskiego włodarza, by podkreślić wyjątkowość albumu. Prezydent często spotyka się z mieszkańcami i nietrudno zrobić mu naprawdę ciekawe zdjęcie.
Zaproszenie od prezydenta nie zawiera świeżej myśli i takie są niestety wszystkie teksty w albumie. Napisane bądź zredagowane niestarannie, zawierają liczne powtórzenia i błędy interpunkcyjne. Nie są ani błyskotliwe, ani interesujące. Brakuje ciekawostek, akcentów i jakiegokolwiek pomysłu, by czytelnik zapamiętał choćby kilka ważnych informacji. Stanowią wyliczankę miejskich inwestycji, przeplatanych banałami w stylu: "dzięki inicjatywie władz Legionowa, w letnie, weekendowe wieczory park rozbrzmiewa muzyką i gwarem"*.
Album zamyka osadzenie Legionowa w malowniczej okolicy Jeziora Zegrzyńskiego. "Mekka żeglarzy i motorowodniaków"* obudowana "licznymi ośrodkami sportów wodnych"* została zilustrowana zdjęciami akwenu zarośniętego trzcinami, skądinąd bardzo urokliwymi.
W dobie internetu i błyskawicznej dostępności do informacji wydanie ciekawego albumu o mieście jest sztuką. Zawsze zresztą było. Album ma być pamiątką, którą wręcza się gościom, by - oglądając go - raz jeszcze miło wspomnieli miejsce i życzliwych gospodarzy. Wymaga nie lada kreatywności i wyczucia aktualnych trendów, by czytelnika zainteresować, zaintrygować wręcz, a przy tym przekazać przy pomocy słów i obrazów znaki, symbole i wartości, które mają w jego głowie pozostać, skojarzone z budowanym wizerunkiem miasta. Po obejrzeniu i lekturze najnowszego albumu o Legionowie pozostaje uczucie niedowierzania i zażenowania, że Referat Komunikacji Społecznej i Promocji "wytworzył i opracował graficznie"* dzieło na miarę ambicji rady narodowej - jest twarda okładka, herb, historia, sukcesy (?) i zdjęcia flagowych obiektów. To jednak za mało, by sprzedać opowieść o mieście.
Bez względu na to, ile kosztowało wydanie albumu "Nasze miasto Legionowo", są to pieniądze wyrzucone w błoto. Jeśli album trafi do przyszłego mieszkańca, który rozważa przeprowadzkę tutaj, zniechęci go już po przekartkowaniu (a może o to właśnie chodziło i oto podziwiamy pierwszy etap programu przeciwko dogęszczaniu). Jeśli zostanie ofiarowany jako pamiątka wizyty, szybko zasili regały z podobnymi książkami albo będzie pokazywany jako przykład zmarnowanego czasu i pieniędzy. Tym razem wyszedł zakalec.
/Anna Szczepłek/
*wszystkie cytaty pochodzą z albumu "Nasze miasto Legionowo" ISBN 978-83-911710-6-6, wydawca: Urząd Miasta Legionowo, wytworzył i opracował graficznie: Referat Komunikacji Społecznej i Promocji
0 0
Jeżeli ktoś miałby się skusić na zamieszkanie w Legionowie po przejrzeniu kilku zdjęć z tego albumu to zapewniam że czar szybko pryśnie po brutalnym zderzeniu z rzeczywistością.
Ten album to nieudolna propaganda, próba zakłamania rzeczywistości, zdjęcia są tak wykadrowane aby odbiorca albumu nieświadomy tego jak wyglądają realia życia w Legionowie nie zobaczył setek samochodów parkujących przy Piłsudskiego, nie zobaczył pozastawianych wszystkich mniejszych uliczek, czy nie miał wreszcie wrażenia że trafił na betonową pustynię jaką stało się nasze miasto