Tatuaże to nie żadna nowość dla homo sapiens – wielu kulturom towarzyszą od ich zarania, służąc celom trochę ozdobnym a trochę magicznym. Stosunkowo od niedawna można jednak spotkać na polskich ulicach takie tłumy wydziaranych – na tę ozdobę ciała zdecydowało się już ok. 8% rodaków. Skąd w ostatnich latach taki wysyp amatorów tatuażu? Co sprawia, że dziary cieszą się coraz większą popularnością? Czynników jest wiele i przeważnie można mówić o ich współistnieniu. Sprawdź co decyduje o tym, że coraz chętniej dajemy sobie wbijać igły z tuszem w skórę.
Jeśli zapytamy samych wydziaranych o przyczyny ich decyzji, prawdopodobnie większość z nich wskaże na wyrażenie siebie. I jest to całkiem dobry powód. Każdy z nas ma swój styl, a niektórzy chcą podkreślić go nieco wyraźniej. Można to oczywiście zrobić przy pomocy ubrań, ale te prędzej czy później ulegną zniszczeniu albo po prostu przestaną pasować. Tatuaż wyróżnia się swoją długowiecznością.
Bardzo często treścią dziary jest coś szczególnie nam bliskiego. Niekoniecznie od razu portret czy imię drugiej połówki w wianuszku róż – czasami będzie to cytat z książki, innym razem drobna grafika, dla innych zupełnie niezrozumiała, a dla nosiciela uruchamiająca lawinę wspomnień. Z tymi najcieplejszymi, najważniejszymi treściami w życiu, chcemy być zawsze blisko – i to właśnie umożliwia nam tatuaż, który skarb pozwala wdrukować we własną skórę.
Ogromną rolę odgrywa wysoka dostępność miejsc, w których można się wydziarać. Kiedyś studia istniały tylko w największych miastach – i to dosłownie po parę. Zrozumiałym jest zatem, że budziły mieszaninę szacunku, podziwu, pragnienia i grozy. Dziś tatuażowy biznes się upowszechnił i znalezienie artysty nie stanowi już wyzwania – to raczej oni konkurują o względy zainteresowanych klientów. W tym przypadku to podaż napędza popyt.
Dawni amatorzy dziar mieli do wyboru mocno ograniczony katalog wzorów. Serce owinięte kolczastym pędem róż. Czaszka w różach. Wąż w różach i w czaszce. Sztylet w wężu w czaszce w różach. Ewentualnie jakaś syrena z kotwicą. Dziś repertuar artystów jest nie do porównania większy. Wykształciły się odrębne style i specjalizujący się w nich tatuażyści (możesz o nich przeczytać tutaj: https://loveink.pl/blogs/loveink-blog-o-tatuazach). Coś dla siebie znajdą minimaliści i ci, którzy lubią na grubo.
Tajemnicą przestała być także pielęgnacja tatuażu. Kilkadziesiąt (a może i kilkanaście) lat temu, powielane mity krążyły od jednego do drugiego wydziaranego. Czym smarować, co robić a czego nie. Ekspertem okazywał się ten jeden koleś na dzielni, co zniknął na dekadę i wrócił z tatuażami. Dziś zasady dbania o nowy i wygojony wzór są powszechnie dostępne i jeśli się do nich nie zastosujemy – to już wyłącznie na własne ryzyko.
Amatorów dziarania odstraszały niegdyś przerażające choroby, które mogły się roznosić podczas tatuowania. Dziś ten problem został praktycznie wyeliminowany, dzięki restrykcyjnemu stosowaniu wyśrubowanych standardów czystości i sterylności. Na pamiątkę mrocznych czasów pozostał tylko przepis dot. honorowych krwiodawców, którzy muszą wstrzymać się z donacją na pół roku po zrobieniu nowego wzoru.
Tatuaże stały się również dostępne cenowo. W dużej mierze ma to związek z wyodrębnieniem się licznych stylów dziarania – subtelny lineart wcale nie jest drogi, w przeciwieństwie do misternego rękawa, a i na ten ostatni coraz częściej po prostu nas stać – a skoro tak, to szkoda nie skorzystać.
Wydziarani nie przepadają za tym argumentem, ale duże znaczenie ma również moda. Dziś tatuaż stał się popularny wśród celebrytów czy influencerów – wiele osób chce mieć podobny albo po prostu chce mieć, kropka. Uleganie chwilowemu kaprysowi nie jest jednak wskazane – tatuowanie to ważna decyzja i wymaga przemyślenia – tak pod kątem wzoru, jak i samej decyzji ozdobienia skóry.
Tak naprawdę do dziarania każdy ma swoje indywidualne powody. Sentyment do osoby czy do miejsca, ważne przesłanie czy po prostu estetyczny detal – żadna motywacja nie jest zła, pod warunkiem, że i robota została wykonana solidnie. No i jeszcze jedno – decydując się na tatuaż pamiętaj, że to się serio nie zmyje i zostanie z tobą prawdopodobnie do końca życia. Dziaranie pod wpływem impulsu na imprezie u kolegi-tatuatora to raczej słaby pomysł.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz