Pana Henryk przez kilka lat mieszkał w namiocie w lesie na terenie gminy Jabłonna, nieopodal granicy z gminą Nieporęt. Mógł liczyć przede wszystkim na wsparcie lokalnej społeczności. - Był bardzo pracowity i zawsze wdzięczny za pomoc — wspominają mieszkańcy, którzy dostarczali mu jedzenie, ubrania i oferowali drobne prace w celu zarobienia pieniędzy. Pomimo trudnych warunków, Pan Henryk starał się być samodzielny i zaradny. Nie miał problemu z alkoholem, ale też nie chciał trafić do ośrodka dla bezdomnych.
W maju 2024 roku na terenie leśnego obozowiska odnaleziono ciało bezdomnego Pana Henryka.
„Śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Na ciele nie znaleziono śladów wskazujących na działanie osób trzecich”
- wynika z informacji Prokuratury Rejonowej w Legionowie.
Brak dokumentów utrudnił jednoznaczną identyfikację zmarłego. Pan Henryk we wrześniu 2024 roku został pochowany w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym w Jabłonnie jako osoba NN (Sektor E [przy ogrodzeniu] rząd 14 - pozycja grobu oznaczona jako 29 grupowa).
Podczas sądowo-lekarskich oględzin zwłok pobrano odwzorowania linii papilarnych. Jednakże, jak zaznaczono w piśmie prokuratury skierowanym do naszej redakcji "nie dokonano ich porównania na podstawie bazy danych dostępnej policji z uwagi na fakt, że od mężczyzny nie były wcześniej pobierane materiały do badań daktyloskopijnych”.
Ostatecznie, po wykonaniu badań DNA i porównania z materiałem pobranym od potencjalnej rodziny Pana Henryka, 23 grudnia 2024 roku oficjalnie potwierdzono, że zmarłym jest Henryk Cichoń.
Osoby, które wspierały Pana Henryka za życia, także po jego śmierci nie zapomniały o nim. Gdy na wiele miesięcy sprawa potwierdzenia danych zmarłego utknęła w martwym punkcie, o wsparcie poproszone zostały media lokalne. Po tym apelu między innymi nasza redakcja niejednokrotnie wysyłała zapytania o sprawę Pana Henryka do Prokuratury Rejonowej w Legionowie.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku w końcu nadeszła dobra informacja - tożsamość zmarłego została potwierdzona, a na zbiorowej mogile na jabłonowskim cmentarzu w końcu może zawisnąć tabliczka z imieniem i nazwiskiem - Henryk Cichoń. Teraz każdy będzie mógł odwiedzać jego grób i zapalić znicz.
„To niezwykle ważne, by każdy człowiek, niezależnie od sytuacji życiowej, został upamiętniony z godnością” — podkreśla Dariusz Grodecki, legionowski działacz społeczny, który jest jedną z osób zaangażowanych w sprawę Pana Henryka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz