Warto przy okazji wspomnieć, że nie było to pierwsze małżeństwo obywatelki Mongolii z obywatelem Polski. Jej pierwszy mąż, który był Polakiem zmarł w 2009 roku. Procedura zawarcia kolejnego małżeństwa była więc uproszczona. Nie trzeba było przedstawiać w Urzędzie Stanu Cywilnego wielu dokumentów.
Jak ustalił Sąd Rejonowy w Legionowie podczas rozprawy w dniu 26 maja 2015 roku, przyszli małżonkowie – Mongołka i Polak, po raz pierwszy udali się do legionowskiego Urzędu Stanu Cywilnego w lecie 2012 roku. Chcieli ustalić listę niezbędnych dokumentów oraz zapoznać się z formalnościami.
Ze skompletowanymi dokumentami przyszli do legionowskiego ratusza w dniu 6 grudnia 2012 roku. Dzień później, 7 grudnia, ówczesna kierownik USC w Legionowie, Grażyna Kucman, wydała parze specjalne zaświadczenie, w którym potwierdziła spełnienie formalności związanych z zawarciem małżeństwa. Zaświadczenie to było również podstawą do zaproszenia gości weselnych z Mongolii. Datę ślubu wyznaczono na 14 stycznia 2013 roku.
Nim jednak nadszedł ten dzień, przyszli małżonkowie opłacili salę weselną oraz bilety lotnicze dla gości z Mongolii, w sumie wydali - jak ustalił legionowski sąd - ponad 25 tys. zł.
Kiedy nadszedł wymarzony dla młodej pary dzień, wraz z gośćmi pojawili się w sali ślubów Urzędu Miasta Legionowo. Z uwagi na nieobecność kierownika USC, ślubu miała udzielić im jej zastępczyni – Ewa Milner - Kochańska.
Jak czytamy w aktach sądowych, do których dotarło Legio24.pl, do dyspozycji urzędnika para przedstawiła zaświadczenie wystawione przez Ambasadę Mongolii w Warszawie, dotyczące przedłużenia ważności paszportu oraz sam dokument. Dokumenty te zostały jednak przez Milner - Kochańską zakwestionowane. Podważyła ona legalność pieczątki Ambasady Mongolii oraz zwróciła uwagę, że w paszporcie obywatelki Mongolii jest tylko jej panieńskie nazwisko. Brak było drugiego członu, po pierwszy mężu Polaku.
Legionowski sąd rozpatrując sprawę zwrócił jednak uwagę, że obywatelka Mongolii nie mogła mieć w paszporcie drugiego członu nazwiska. Nie pojechała bowiem z pierwszym mężem Polakiem do Mongolii i nie usankcjonowała w tym kraju tego związku. Przedstawione w legionowskim USC dokumenty, w tym akt ślubu wyjaśniały tę sprawę i nie wzbudziły wątpliwości przełożonej Ewy Milner - Kochańskiej. Nie mniej jednak urzędniczka podjęła decyzję o nieudzieleniu ślubu parze.
Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku legionowskiego Sądu Rejonowego z dnia 26 maja 2015 r., nie tylko ważność paszportu panny młodej została podważona, ale także i jej gości, którzy przybyli na uroczystość z Mongolii. - Całe to trwające kilka godzin zdarzenie wywołało wśród pary oraz gości poczucie wstydu i zażenowania - czytamy w aktach sprawy.
Niedoszłe małżeństwo wniosło do Sądu Rejonowego w Legionowie odwołanie od decyzji zastępy kierownika USC. W dniu 17 października 2013 roku sąd wydał prawomocne postanowienie, że Ewa Milner - Kochańska nie miała żadnego uzasadnienia dla odmowy udzielenia ślubu tej parze. Niedoszli małżonkowie zażądali więc zwrotu poniesionych kosztów w związku z organizacją ślubu i wesela. Wnieśli także o wypłatę odszkodowania.
Kwestia finansowa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Legionowie w dniu 26 maja 2015 roku. Sąd uznał, że zwrot kosztów, jak i odszkodowanie się należą i przyznał rację niedoszłym małżonkom. Ponieważ wypłaty miał dokonać Urząd Miasta Legionowo, ratusz wniósł apelację do Sądu Okręgowego dla Warszawy Pragi w Warszawie. I tym razem jednak rację przyznano poszkodowanym. Apelacja ratusza w dniu 15 kwietnia 2016 roku została oddalona.
W sumie na całej tej sprawie Urząd Miasta Legionowo stracił nieco ponad 50 tys. zł. Odszkodowanie zostało wypłacone w kwietniu 2016 roku.
Urzędniczka, której sąd wytknął błędy, została zwolniona z pracy w lutym 2023 r., po tym - jak relacjonowała - zgłosiła nieprawidłowości w działaniu Urzędu Miasta.