W sobotnie popołudnie (25.11) do wybranych mieszkań w jednym z bloków przy ul. Sobieskiego w Legionowie, pukał mężczyzna w średnim wieku. Podawał się za pracownika gazowni i chciał zrobić zdjęcie licznika zużycia gazu. Problem w tym, że – jak relacjonują mieszkańcy – nie posiadał on żadnej legitymacji. Mieszkańcy o akcji spisywania liczników nie byli także informowani poprzez ogłoszenie wywieszone na klatce schodowej.
Wśród mieszkańców Legionowa krąży obecnie przekazywana z ust do ust informacja o wizytach fałszywych pracowników gazowni. Mają oni wchodzić do mieszkania i pod pozorem wykonywania spisów danych z licznika - przy okazji lustrować lokal i oceniać, czy warto się do niego włamać. Podobno, jak informuje jeden z naszych czytelników, kilka mieszkań, po wizycie takiego „gazownika” miało zostać okradzionych.
Zaniepokojeni mieszkańcy o całej sprawie poinformowali nasza redakcję. Postanowiliśmy ustalić, czy mieli do czynienia z oszustem, czy też prawdziwym pracownikiem gazowni.
Pierwszy telefon wykonaliśmy do legionowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko – Własnościowej. Z sekretariatu próbowano nas przełączyć do administracji os. Jagiellońska. Nie udało się, więc sami połączyliśmy się z rzeczoną administracją.
Niestety, po rozmowie z administratorką bloku, w którym miało dojść do wizyt rzekomo fałszywego kontrolera wiedzieliśmy jeszcze mniej, niż przed jej wykonaniem.
Administratorka poinformowała nas, że ogłoszenia o akcji spisywania liczników zwykle są wywieszane, ale zdarza się też, że ich nie ma. Wieszać je mają pracownicy zakładu energetycznego lub właśnie gazowni. Pracownicy spółdzielni ich nie wieszają. O sobotniej akcji spisywania liczników SMLW nic nie wie. Nie było także zgłoszeń o podejrzanych wizytach.
Jak z kolei dowiedzieliśmy się w Polskich Sieciach Gazowniczych, które są odpowiedzialne za sczytywanie liczników, w sobotę, w Legionowie mógł do mieszkań pukać prawdziwy kontroler.
Część lokali w bloku, o który pytaliśmy nie miała poprawnie sczytanego licznika w głównym terminie. Ponieważ do końca roku ten odczyt musi być znany, kontroler odwiedza te mieszkania. Aby jednak ustalić, czy pod danym adresem we wskazanym dniu stawił się kontroler, a nie "przebieraniec", mieszkańcy muszą indywidulnie występować do PSG z odpowiednim zapytaniem.
Sytuacją nie do przyjęcia jest jednak to, że mężczyzna - o ile działa na zlecenie PSG - nie okazuje legitymacji, która go uwiarygadnia.
Jak dowiadujemy się w Polskich Sieciach Gazowniczych, lokatorzy nie mają obowiązku wpuszczania kontrolerów czy inkasentów do swojego mieszkania. Jeśli mają wątpliwości, czy jest to prawdziwy przedstawiciel firmy, mogą go zweryfikować pod numerem telefonu Polskich Sieci Gazowniczych - 22 444 33 33. Jeśli są przekonani, że mają do czynienia z oszustem mogą także zadzwonić pod numer alarmowy 112.
Jeśli ktoś obawia się wpuścić kontrolera do mieszkania, może tego nie robić. Wystarczy zrobić zdjęcie licznika gazu i wysłać pod adres e-mail: [email protected]. W treści maila trzeba także podać imię i nazwisko oraz adres, pod którym dostarczane jest paliwo.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz